<<- Powrót
ZIEMIA SALZBURSKA LATEM
Opowieści z hal
List miłosny z Großarl
Jak można napisać ukochanej list, kiedy nigdy nie chodziło się do szkoły? Czysta romantyka!
"Najdroższa memu sercu pasterko!
W niedzielę w czasie mszy wyślę pasterza na górskie łąki, ponieważ ja, parobek od koni, przyjdę do Ciebie na halę. Jeśli będzie tam ktoś, kto nie powinien się o nas dowiedzieć, będę czekał w pobliskim lesie i przyjdę dopiero wtedy, kiedy powietrze będzie znów czyste. Chcę być przy Tobie (lub: chcę polować na jelenia)."
źródło: "Lato na halach" Walter Mooslechner
Karl Fiala, badacz etnograficzny, odkrył kilka lat temu w jednej ze starych książek przytoczony powyżej, wyrażony w formie pisma obrazkowego list.
Do końca XIX wieku olbrzymia część mieszkańców wsi nie umiała ani czytać ani pisać. Ponieważ jednak istniały rzeczy, które chciano utrwalić, powstało wyjątkowe pismo znaków, alpejskie pismo obrazkowe.
Jest to niezwykle cenny dla historii alpejskiego folkloru list parobka od koni do ukochanej halnej pasterki. Miłość już od niepamiętnych czasów dodawała skrzydeł twórczemu duchowi...
Legenda o "Zasypanej hali"
Pycha kończy się upadkiem...
Na górze Hochkönig, którą dzisiaj pokrywa śnieg i lód, rozciągały się niegdyś wspaniałe hale z wieloma pasterskimi chatami. Alpejskie pasterki wyrabiały pracowicie masło i ser i dostawały za to złote monety.
A ponieważ ich gospodarstwa dobrze prosperowały, zbierało się coraz więcej i więcej złotych monet. Dobrobyt sprawił, że pasterki popadły w pychę.
Już wkrótce byki miały pozłacane rogi, mieszkańcy alpejskich hal stali się rozpustni, pili beczkami najlepsze wina, a pasterki kąpały się w mleku i brukowały drogi serem i masłem.
Kiedy pewnego dnia szydziły z ubogiego wędrowca i nie chciały udzielić mu schronienia, spadła na nie straszna kara: nastał czas gwałtownych burz, rozszalała się okropna śnieżna zamieć i pokryła, jak olbrzymie białe prześcieradło, hale i stojące na nich chaty. I tak pozostało do dzisiaj.